wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 1


*Victoria*
- Na szczęście została już tylko godzina do końca lekcji. Matma mnie wykończyła, a przed nami jeszcze chemia. Pff... Masakra. I jeszcze jest tak gorąco. Ja chcę na plaże!- powiedziałam do wpatrzonej w komórkę Sadie
-Yhy... - odpowiedziała nie unosząc nawet głowy.
- Co sądzisz o moim dzisiejszym stroju ? Wzięłam pierwsze lepsze ubrania z szafy, bo bym się spóźniła.
-Yhy...- Znowu ta sama odpowiedź. Zabije ją kiedyś
- Patrz Chack Norris na traktorze!!!- Krzyknęłam, a ludzie stojący obok popatrzyli się na mnie jak na idiotkę i zaczęli się rozglądać.
-Yhy...- O NIE! Pożałuje tego że mnie nie słucha. Wyrwałam z jej ręki iPhona i zaczełam z nim biec.
-Oddawaj!!- krzyczała za mną Sas. Nareszcie jakaś reakcja.Pobiegłam, stanełam obok kosza, otworzyłam go i trzymałąm tuż nad nim telefon.
- Nie nie zrobisz tego. Pamiętaj, że masz tylko jedną przyjaciółkę- mówiła zrozpaczona
-Czyżby? - Spytałąm lekko unosząc brwi i uśmiechając się szeroko. Jeszcze dwa lata temu nie zdobyłabym się na tak szczery i szeroki uśmiech. Byłam wtedy w depresji. Zaczęłąm się ciąć i wpadłąm w anoreksję. Na szczęście szybko z tego wyszłam. Zdążyłam nabrać już wagi,a na ciele zostały mi już tylko drobne blizny w niektórych miejscach. Udało mi się przetrwać ten okres tylko z lekkimi szkodami. Stałam tak gdy usłyszałam głos. Męski głos.
- Ślicznie dziś wyglądasz, skarbie-  to Alex mój BYŁY.
- Nie mów tak do mnie! - zawołałam zdenerwowana. Rzuciłam go bo mnie zdradził. Jedyny mężczyzna którgo kochałam. I to z kim? Z moim wrogiem. Z jedną z trzech GWIAZD. Z Brittany.
- Bo?- Zapytał cwaniacko się uśmiechając,
- Bo ci nie pozwalam
- Kochanie, kochanie. Nie denerwuj się tak. To ja rządze  tym związku śliczna
-Nie ma już żadnego związku. Zerwałam z tobą! Pogódź się z tym i odejdź z honorem- odpowiedziałm już ze złością. Sadie patrzyła na nas nie wiedząc co zrobić. Więc w ułamku sekundy niezauważona wyrwała mi z ręki telefon i uśmiechnęła się triumfalnie.
- HAHAHA. To ja z tobą zerwałem, bo mi się znudziłąś. Ale wiem że pragnisz do mnie wrócić, pozwolę ci na to. Musisz mnie tylko ładnie poprosić.  -Prychnełąm tylko śmiejąc się i odeszłam . Nie wierzyłąm że zniży się aż do tego poziomu. Wtem zadzwonił dzwonek ogłąszając nam żę pora do klas. Grubas z chemii za spóźnienie potrafi obniżyć zachowanie więc trzeba się pospieszyć. Pobiegłyśmy z Sas na górę, weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca. Lekcja ciągneła się niemiłosiernie więc znudzona patrzyłam  w okno. Wtem zauważyłam nadjeżdżający nowoczesny samochód. Cały biały. Taki jak mi się podobały. A wyszedł z niego jakiś chłopak. Ciemne włosy, wysoki, ubrany w białą koszulkę i czarne spodnie. Nie widziałam go tu wcześniej. Ciekawe kto to? A zresztą jakoś mnie nie zainteresował szczególnie. Jak zwykle z rozmyślań wyrwał mnie grubas. Na jego pytania odpowiedż był jedna: Tak lub Nie.
- Tak, prosze pana.
- Ma pani rację. To się zmiesza gdy dodamy do tego kilka kropel... - nie słuchałam go dalej. Po co? Jakoś udało mi się trafić i poprawnie odpowiedzieć. Popatrzyłam w okno. Auta już nie było. Szkoda...
DRRRRRRRRRRRYŃ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!  Jest! Nareszcie dzwonek i do domu! Umówiłam się jeszcze z Sadie na popołudnie i poszłam spacerem do mojej willi. Wszyscy w szkole zazdrościli mi tego że miałam pieniądze, sama mieszkałam w willi itp. Mi to do szczęścia nie było potrzebne. Wolałam być biedna ale mieć kochająca mame, tate i rodzeństwo. Otworzyłam drzwi kluczem i wpisałam kod 3528. Położyłam się na kanapie i włączyłąm laptopa. O! E-Mail od taty.

Victorio!
Wysłałem Ci na konto bankowe pieniądze. Mam nadzieję że osiem tysięcy wystarczy Ci na miesiąc. Jeśli nie to znasz mój numer telefonu. Wyjeżdżam z moją ukochaną na trzy miesiące na Karaiby. Co miesiąc jak zwykle będe wysyłał Ci pieniądze. Widziałem że na koncie masz już kikadziesiąt tysięcy. To dobrze że potrafisz odkładać pieniądze. Nie odpisuj mi nie mam czasu na odczytywanie wiadomości od Ciebie. Dozobaczenia  w święta(czyli w zimę). Ojciec

Dziękuje tatku. Nienawidzę go! W zimę a jest LATO! Dobra trzeba coś zjeśc. Zrobiłąm sobie spaghetti i zjadłam. Poszłąm bo zbliżała się już 16 a ja jestem umówiona z Sasi. Wyszłam z domu i udałąm się do Centrum Handlowego. Tam miałyśmy się  spotkać. Pomachałam do stojącej niedaleko przyjaciółki. Chodziłyśmy po wszystkich sklepach. Kupiłam sobie bluzeszortysukienke i conversy. W pewnym momencie ujrzałam chłopaka, Ten sam, którego widziałam przed szkołą. Niestety widziałąm tylko jego plecy. Chciałam podejść, aby zobaczyć czy nie znam go. Niestety zadzwonił mu telefon. Odebrał smukłego iPhona i wyszedł. Cholera! Straciłam taką szansę. Dobra, trzeba żyć dalej. Martwiłam się tylko czy nie jest to jakiś szpieg od ojca, bo widziałam tego mężczyznę za często. Już była taka akcja. Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Idziemy do kina? Plis, plis, plis... Idziemy, idziemy? No chodź!!
- Dobra chodźmy. Ale pod jednym warunkiem...
- Hmm? - zapytała zaciekawiona
- Idziemy na horror!
- No niewiem... OK!!! - Krzykneła Sadie, złapała mnie za ręke i pobiegłyśmy śmiejąc się. Każdego dnia dziękuję Bogu za naszą przyjaźń. Nie wyobrażam sobie życia bez Sas. To ona daje jedyny promień tej szarej rzeczywistości. Byłyśmy już przed kinem. Kupiłyśmy cole, popcorn, nachosy i weszłyśmy do środka. Obok nas usiedli jacyś chłopcy. No nie powiem przystojni byli i próbowali nas poderwać. Film był nudny wieć zdecydowałyśmy się troche zabawić i filtrowałyśmy z nimi. Chcieli nas zaprosić na randke. Odmówiłyśmy ze śmiechem tłumacząc się że mamy chłopaków ( u mnie kłamstwo, u Sadie racja, ona nie jest singielką ). Wyszłyśmy z kina i umówiłyśmy się na jutro ( czyli na sobote). Chciałyśmy pójść na plaże. W następny piątek kończy się szkoła. Jeah! Tak się cieszyłam, że mogłam skakać z radości. Pożegnałam się z Sadie i wracałam spacerkiem do domu. Po drodze zobaczyłam że  Empik jest jeszce otwarty. Nie wahając się weszłam do środka. Nie było wielu ludzi. Poszłam do działu z muzyką i wybrałam nową płytę mojej ulubionej piosenkarki. Wybrałam jeszcze kilka książek i szłam do kasy zapatrzona w wybrane powieści. Wpadłam niestety na kogoś.
- Umm... Przepraszam bardzo. - popatrzyłam na potrąconą postć i okazało się, że jest to moja kuzynka Maddie.
- Tori? Witaj kochana. Przyjechałam do Ciebie. Zobaczyłąm że cię nie ma to poszłam na zakupy. Jestem zaręczona! Musisz poznać mojego narzeczonego. Ja wiem, że to szybko, no ale gdy ludzie się kochają to co ma im przeszkodzić w szczęściu.- szybko powiedziała. Widziałam że była szczęśliwa, bo mówiła dużo za dużo jak na moją normalną kuzynke
- Mad to świetnie chodź napijemy się kawy do mnie.
- nie ja musze już iść bo Louis na mnie czeka ale przyjde z nim i jego znajomymi do Ciebie jutro ok. 16. Pamiętaj. Lece. Pa! - i już jej nie było. Zakodowałam to wszystko w swoim umyśle i gdy uzmysłowiłam sobie co się stało stwierdziłam, że będe musiała przygotować jakąś kolacje. Dobrze, że gotowanie było moją pasją i wychodziło mi. Udałam się do kasy i zapłaciłam. Doszłam do domu i zmęczona umyłam zęby, wskoczyłam pod prysznic, rozczesałam włosy i poszłam spać. Położyłam głowę na poduszce i niemal od razu udałam się w krainę marzeń.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Prolog

Ona.
Tylko ona.
Zagubiona ona.
Piękna ona
Dziewczyna.
Dziewczyna po przejściach.
Dziewczyna smutna.
Dziewczyan czekająca na księcia z bajki.
Osoba.
Wiecznie smutna osoba.
Chłopak.
Przystojny chłopak.
Tajemniczy chłopak.
Chłopak czy mężczyzna?
Historia.
Historia o życiu, miłości, przygodzie, słońcu, adrenalinie, chłopcu i dziewczynie, smutku, radości, samotności, żalości, bólu, rozterce, tęsknocie, kłótni, śmierci...
Historia.
Tylko historia.
Jedna historia.
Jej historia.
Historia niezwykłej Victorii. I choć to imie oznacza zwycięztwo, to całę jej życie jest jedną wielką przegraną. Lecz do czasu...

Czy los się kiedyś do niej uśmiechnie?
Czy dostanie nagrodę za swoją dobroć?
Czy...?

JESTEŚCIE CIEKAWI? CZYTAJCIE DALEJ!!!


________________________________________________________________

Mam nadzieję, że prolog się podoba.Przepraszam za błędy i zachęcam do komentowania.

~Nikuś